[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Serge Kahili King Bądź mistrzem ukrytego ja. Słowo wstępne Od ukazania się mojej poprzedniej książki Kahuna Healing wielu ludzi zadawało mi pytania dotyczące praktycznego zastosowania huny i jej wglądu w naturę jaźni, co stało się przyczyną powstania tej książki. Pojawiały się również pytania dotyczące mnie i mojego treningu na kahunę. Ponieważ jest to zbyt obszerny temat, aby go tu rozwijać, postanowiłem nieco go streścić. Jak dotąd w moim życiu doświadczyłem wielu różnych form nauczania, takich jak szkoła, college, studia pomagisterskie, wojsko, kursy językowe i techniczne, oraz wiele innych. Moim zdaniem trening na kahunę, był najcięższym z nich wszystkich. Być może będę to w stanie lepiej wyjaśnić, na przykładzie kilku wydarzeń, które zaszły w trakcie tego treningu. Mój ojciec był najsurowszym z nauczycieli. Zanim zrozumiałem, o co chodzi w treningu kahuny, miałem do niego bardzo wiele żalu, ze względu na to, co robił. Pewnego razu, kiedy miałem piętnaście lat, wydarzyło się coś, co szczególnie zapadło mi w pamięć. Budowaliśmy dom, właśnie pracowaliśmy w piwnicy, gdy ojciec poprosił mnie bym podał mu szydło. Nigdy nie słyszałem o czymś takim, więc zapytałem go, co to jest. A on powiedział: „Po prostu idź i przynieś”. Oczywiście zamiast zastosować techniki pracy z własną intuicją i uwagą, których się uczyłem przez cały poprzedni rok, wściekłem się na niego, że jest „niesprawiedliwy”. Zablokowałem mój umysł na wszystko poza gniewem i oczywiście nie znalazłem niczego, co nawet przypominałoby szydło. Po kilku nieudanych próbach znalezienia narzędzia, mój gniew i żal wobec ojca wzbierały, a on po prostu poszedł i przyniósł je sobie sam. Mógłbyś powiedzieć, że powinien on opisać mi jak wygląda szydło, tak abym mógł je odnaleźć i dowiedzieć się, co to jest. Ale ta lekcja nie miała nic wspólnego z szydłami. Nie miała również nic wspólnego z użyciem rozszerzonej uwagi, abym intuicyjnie odnalazł to szydło i wyciągnął je ze skrzynki na narzędzia. Gdyby o to chodziło mój ojciec powiedziałby „Użyj swego umysłu”. Tak jak czynił to wiele razy wcześniej. Ta lekcja dotyczyła inicjatywy. Wiedziałem jak to zrobić, aby być bardziej spostrzegawczym w chwili obecnej, co pozwalało mi stać się świadomym tego, nad czym pracuje mój ojciec i co pomoże mu kontynuować pracę. (Np. „Coś, czym można zrobić dziurę”). Wiedziałem również jak pozwolić swojemu umysłowi na to, aby dał mi obrazy rzeczy zgodnych z moją intencją i jak pozwolić mojej podświadomości, aby poprowadziła mnie w kierunku rzeczy, której szukam. Mój ojciec dał mi tylko szansę użycia tego wszystkiego, czego się nauczyłem. Ja natomiast użyłem całej mojej energii i talentu do tego, aby użalać się nad sobą. Kiedyś w Afryce, kilka dni po tym jak mój mentor M'Bala przeprowadził mnie przez szczególnie potężne doświadczenie „stawania się” leopardem, dostałem od niego duży kamienny koralik. Wręczył mi go nic nie mówiąc. Zapytałem go, więc: „Co to?” Odpowiedział: „Kamień”. „To widzę” - powiedziałem - „ale, do czego on służy? Czy to amulet?” „Może być jako taki używany” - powiedział obojętnie. Czując się już lekko sfrustrowany zapytałem: „Więc, co powinienem z tym zrobić?” „Wszystko, co tylko chcesz” - brzmiała jego odpowiedź. Więc po prostu podziękowałem mu wzruszając ramionami i wrzuciłem kamień do kieszeni. Przez całą resztę czasu, który z nim spędziłem, M'Bala nigdy nie wspomniał o tym kamieniu. Jakieś pięć lat później, kiedy byłem już z powrotem w Stanach, dotarło do mnie, że mogę zastosować doświadczenie z leopardem, po to, aby zmieniać się w kamień. Zrobienie z tym czegoś zależało całkowicie ode mnie. Na szczęście nie zawsze byłem tak otępiały w trakcie moich lekcji. Kiedy zacząłem pracować z moim hawajskim „wujem” Waną Kahili, radziłem sobie znacznie lepiej. On sugerował ćwiczenie a ja rozszerzałem je do granic możliwości, opowiadając mu o rezultatach. On z kolei sugerował mi poprawki i kolejne rozszerzenia, które wypełniałem dodając kolejne własne pomysły, a on prowadził mnie dalej w tym kierunku, albo sugerował nowe ćwiczenie. Tak długo jak parłem do przodu on mnie uczył a ja zdobywałem wiedzę. Jeśli nie podążyłem za czymś, to po prostu zostawiał to i nie wspominał o tym aż do momentu, kiedy sam nie postanowiłem czegoś z tym zrobić. Dla kahunów rozwój własnego ja oznacza pełna odpowiedzialność za ten rozwój. Nie ma żadnych ograniczeń, co do tego, jak daleko możesz się posunąć, bowiem zawsze będzie jakiś przewodnik na kolejnym poziomie. Ale każdy musi stanąć na swych własnych nogach. Nie ma nikogo, kto by cię popychał, czy ciągnął, nakłaniał czy namawiał, zmuszał czy prowadził. I właśnie dlatego to jest takie trudne. Ta książka jest właśnie taka. Znajduje się tu wiedza, dzięki której możesz efektywnie zmienić swoje życie... Jeśli jej użyjesz. A kiedy już tego spróbujesz, i poeksperymentujcsz z tym, będzie jeszcze więcej do nauczenia się. Posiadanie tej książki, przeczytanie jej i postawienie na półkę nie przyda się na zbyt wiele. To nic otworzy drzwi do większych przygód, które masz przed sobą i wszędzie wokoło. Inicjatywa jest najtrudniejszą i najważniejszą ze wszystkich lekcji. Wprowadzenie Ponowne odkrycie huny Każdy, kto używa swych oczu do patrzenia i uszu do słuchania prędzej czy później musi dojść do wniosku, że wszechświat, który nas otacza opiera się na bardzo prostych zasadach. Pewni bardzo oświeceni ludzie od czasu do czasu odkrywali te wszystkie zasady i starali się je przedstawić reszcie ludzkości. Niestety, zawsze te proste zasady były wypaczane, rozszerzane w nieskończoność i rozwlekane, aż do granic możliwości przez mniej oświeconych ludzi, którzy następowali po mistrzach. Budda przekazał osiem prostych kroków prowadzących do samorealizacji, ale buddyzm stał się najbardziej zrytualizowaną religią, jaką widział świat, a proste nauki Buddy nieomalże poszły w zapomnienie. Mojżesz dał Hebrajczykom dziesięć przykazań, co dało początek niezwykle skomplikowanej religii. Jezus zredukował to wszystko do dwóch przykazań, a w efekcie tego powstał wielki na cały świat kompleks religii chrześcijańskiej. Mahomet spisał Koran i stworzył prostą religię opartą na uznaniu istnienia Boga i pięciu modlitwach dziennie, ale dodano do tego bardzo szczegółowe i skodyfikowane prawo islamskie. Wygląda to tak, jakby człowiek dostawał proste schematy prowadzące do szczęścia, a potem celowo niszczył je, aby znaleźć drogę metodą prób i błędów. Tajemna wiedza Wszyscy zainteresowani zdają sobie sprawę, że pomimo swoich zewnętrznych nauk, wielcy przywódcy religijni przekazywali największe sekrety dotyczące prawdziwej natury Boga i wszechświata tylko najbliższym uczniom. Lao Tse ukrył prawdziwe znaczenie Drogi Życia (Tao Te Ching), używając tak prostego języka, że może on być bardzo różnie rozumiany, a chiński autor Sekretów Złotego Kwiatu zrobił bardzo podobną rzecz używając przenośni. Przeniesienie sekretnych nauk Buddy do Chin jest przypisywane Bodhidharmie. Założył on szkołę Ch'an, która potem w Japonii rozwinęła się w buddyzm Zeń. Dużo wcześniej tajemne nauki jogi zostały zebrane razem przez Patanjaliego w jego aforyzmach, a dużo później Sufi twierdzili, że mają dostęp do tajemnych nauk islamu. Podobno wczesne hebrajskie pisma, a także Stary Testament mają ukryte znaczenia. Chrześcijańscy autorzy Ewangelii dosyć otwarcie dawali do zrozumienia, że to, co napisali to nie wszystko, co mieli do powiedzenia. Bardzo wiele razy Jezus mówił, że w tajemnicy wyjaśniał apostołom znaczenie przypowieści, a nawet powiedział tłumowi, że znaczenie jego słów jest zrozumiałe tylko dla tych, którzy są je w stanie zrozumieć. Aby jeszcze powiększyć ilość tajemnic, opowiada się historie o ukrytych w Tybecie klasztorach, które przechowuj ą tajemnice życia, a tajemne stowarzyszenia jak na przykład Różokrzyżowcy twierdzą, że posiadają nie ujawniane wcześniej prawdy. Ale nawet oczywiste fakty mogą wydawać się sekretem, dla tych, którzy nie są nauczeni ich dostrzegać. Nowa nadzieja Rzeczą, która spaja większość światowych religii jest przekonanie o duchowej naturze człowieka. Niestety zbyt często myśli się o tej naturze jako o skażonej lub nawet całkiem złej. A nawet, jeśli się tak nie dzieje, to duchowość jest podkreślana kosztem fizyczności. A jakby tego było mało, to jeszcze osoby wyznające inną religię są uznawane za mniej warte, bądź złe. Efektami tego są próby ucieczki od rzeczywistości i tendencje do ignorowania oraz umniejszania wartości fizyczności, a celem jest ostateczna szczęśliwość w przyszłym duchowym świecie. Właśnie z takich przekonań powstają nędza, krwawe wojny i brak nadziei na lepszą przyszłość na ziemi. W pewnym punkcie rozwoju cywilizacji pojawiły się nowe możliwości. Były to nauki ścisłe i technologia oraz psychologia i socjologia. Razem zmieniły ziemię i sprawiły, że stała się ona szczęśliwszym i lepszym miejscem do życia. Jednakże produktem ubocznym tych osiągnięć było całkowite odrzucenie duchowej natury człowieka, a także przekonanie, że natura musi się nagiąć do woli człowieka i można w tym celu używać absolutnie wszystkich środków. Dla większości naukowców, techników, socjologów i psychologów człowiek jest istotą wyłącznie fizyczną. Przypadkową zbieraniną procesów chemicznych i maszyną, która często się psuje i trzeba j ą monitorować i kontrolować. Co więcej, wszyscy oni wierzą, że człowiek i natura są poddani tylko i wyłącznie prawom fizyki, ponieważ są to jedyne prawa, które znają. Zawsze, kiedy zetkną się z czymś, co jest nie do wyjaśnienia w ich akceptowalnej fizycznej terminologii, ignorują to, ogłaszają, że jest to oszustwo, tworzą absurdalnie złożone teorie, które nie są niczym więcej niż zgadywaniem lub niszczą to. I właśnie tutaj ma swoje źródło nędza, krwawe wojny i brak nadziei na lepszą przyszłość ziemi. W desperacji, ponieważ religie i nowoczesna nauka zawodzą, ludzie wskrzeszają średniowieczną magię i inne formy okultyzmu, które obiecują uzyskanie kontroli nad własnym życiem i otaczającym środowiskiem. Te praktyki zawierają część prawdy i mogą być zabawne albo niebezpieczne, ale i tak ich rezultaty są zwykle trudne do przewidzenia. Inna droga to pozytywne myślenie we wszystkich odmianach, co jest w sumie bardzo korzystne, ale ograniczone tylko do przemiany osobistej, a ponadto rezultaty takich działań są równie trudne do przewidzenia jak w poprzednim omawianym wypadku. Oczywiście istnieje jeszcze subkultura preferująca narkotyki, ale taki eskapizm ma jasno określony cel i jego skutki są prawie zawsze katastrofalne. Starożytna wiedza Najpierw powiem, że huna nie jest tym samym, co tradycyjna religia Hawajów, a w swoim opisie nie będę się zajmował religią w jej obiektywnej, historycznej formie. To, o czym piszę, to znacznie starsza, bardziej uniwersalna Droga, którą zilustruję, używając hawajskiej terminologii i koncepcji. Huna jest niesamowicie wiekowa. Prawdopodobnie powstała wraz ze stworzeniem pierwszego człowieka. Legendy, jako miejsce, w którym powstała wskazują zaginiony kontynent Mu, później Atlantydę. Pierwsze historyczne przesłanki, jakie mamy na jej temat pochodzą ze starożytnego Egiptu. Zgodnie z wiedzą kahunów, milenia przed narodzeniem Chrystusa grupa wtajemniczonych zebrała się i stworzyła sztuczny język, dzięki któremu wiedza huny mogła być przekazywana z pokolenia na pokolenie. Ten tajemny język stworzył podwaliny pod nowy język codziennego użytku. Konstrukcja ta pozwalała na dowolną interpretację i zawieranie jakichkolwiek wierzeń w tym nowym języku, zaś sekretne podteksty pozostawały niezmienione. Aby upewnić się, że przetrwa właściwe przesłanie, do sekretnych znaczeń dodawano wiele symbolicznych, które duplikowano wielokrotnie w różnych źródłach. Są pewne 'antropologiczne dowody na poparcie teorii kahunów, wskazujące na to, że język hawajski rozprzestrzenił się na cały świat, a jego ślady można ciągle odnaleźć w starożytnych nazwach miejsc. Wszystko to może zabrzmieć jak twierdzenia pewnych tajemnych stowarzyszeń, które twierdzą,, że mają dostęp do ciągłej linii wiedzy, lokując jej powstanie w czasach starożytnych, gdyby nie fakt, że tajemnica języka huny została ponownie odkryta! Dowody na to są dostępne dla każdego, kto zada sobie trud zapoznania się z nimi. Ja osobiście po latach studiów jestem przekonany, że huna rozprzestrzeniła się z Polinezji. Wyrazy uznania dla Maxa Longa Człowiekiem, który jako pierwszy ujawnił kod huny na Zachodzie był Max Freedom Long, student psychologii, nauczyciel i członek stowarzyszenia teozoficznego. Od samego początku swego pobytu na Hawajach, Long był zafascynowany kahunami, którzy byli miejscowymi szamanami i znachorami. Znali oni techniki pozwalające na skuteczne uzdrawianie, czy kontrolowanie środowiska, w którym pracowali, ale nie chcieli oni zdradzić swych metod komuś, kto nie jest kahuną. Podczas swego wieloletniego pobytu Long starał się odkryć sekret, ale pomimo że był świadkiem wielu, mogłoby się wydawać, cudownych czynów dokonywanych przez kahunów, mimo że kilka dotyczyło jego samego, to jednak cały czas nie był w stanie odkryć sekretów hawajskiej ziemi. Dopiero w pięć lat po opuszczeniu Hawajów Long obudził się w środku nocy, z przekonaniem, że zna odpowiedź. Dotarło do niego, że kahuni muszą w jakiś sposób przekazywać wiedzę swoim następcom, więc być może sekret jest zawarty w samym języku. Intuicja była trafna, ale potwierdzenie jej wymagało wielu lat ciężkiej pracy. Łącząc tradycyjną magię, terapie psychologiczne, które kahuni stosowali wobec swoich pacjentów, psychologię klasyczną, okultyzm i pewne kluczowe wyrazy hawajskiego języka, Long był w stanie zebrać w całość naukowo, psychoreligijny system wiedzy nazywanej huna (kahuna oznacza „sekret”). W celu prowadzenia dalszych badań nad tematem, Long stworzył organizację o nazwie Huna Research Associates. Organizacja wydała wiele książek opisujących wszelkie odkrycia, jakie poczynili w tym temacie. Co najistotniejsze okazało się, że zasady huny, nie tylko doskonale wyjaśniają ludzką psychologię, ale także, kiedy je zastosować, powodują solidne rezultaty. Ponadto, zasady te dają taką samą podstawę i zapewniają logiczne wyjaśnienie tego, co wielu ludzi nazywa magią, a obecnie nazywa się parapsychologią. Zdolności ponadzmysłowe, takie jak telepatia, jasnowidzenie i umysł wpływający na materię, nie są już dłużej zarezerwowane dla małej grupki ludzi z naturalnymi talentami. Mogą one być rozwijane przez każdego, kto zechce zaakceptować hunę, przynajmniej jako działającą hipotezę. Zresztą to jest właśnie sposób, w jaki należy traktować hunę, przynajmniej na początku kontaktu z nią. W przeciwieństwie do wielu magicznych systemów, które wymagaj ą wiary, nie informując, w jaki sposób działają, huna zachęca do zadawania pytań. Jest bowiem systemem otwartym, bezdogmatycznym i nie zakładającym, że jest w jakikolwiek sposób kompletnym. Nie ma potrzeby, aby wierzyć w hunę. Wystarczy jedynie chcieć ją wypróbować. Tak jak naukowiec tworzy hipotezy, czyli możliwe do zaakceptowania i prawdopodobne założenia dotyczące wyników, jeszcze przed rozpoczęciem eksperymentów, tak student huny musi założyć, że zasady są faktem, zanim będzie mógł ich użyć. Jeśli hipoteza okaże się nieprawdziwa, a rezultaty dalekie od oczekiwanych, można ją po prostu odrzucić. Ale jeśli rezultaty są zgodne z oczekiwaniami to wiara jest zastępowana przez pewność i zrozumienie. I tak jak w jakimkolwiek innym eksperymencie naukowym, jeśli założenia i zasady nie były wypełnione całkowicie dokładnie, to wina za nieudane rezultaty spada na eksperymentatora, a nie na hipotezę. Ślady na świecie Prowadząc dalej swoje badania, Long przyjrzał się bliżej światowej literaturze religijnej, szukając śladów huny. Szczególnie koncentrował się na tych tekstach, o których mówiono, że zawieraj ą ukryte znaczenia. Robił to, tłumacząc fragmenty na język hawajski, odszukując znaczenia źródłowe i tłumacząc uzyskane znaczenie z powrotem na angielski. Dzięki tej metodzie dokonał on naprawdę niezwykłych odkryć, szczególnie w księgach Nowego Testamentu. W jakiś sposób Jezus lub pierwsi chrześcijańscy pisarze znali hunę, bądź założenia, które stanowią jej podstawę. Pojawiał się dowód za dowodem, że zasady huny były ukryte w znanych przypowieściach. Jest niesamowicie ważne, aby zrozumieć, że Long nie przeprowadził reinterpretacji Biblii na bazie osobistego, arbitralnego objawienia, ani też nie stworzył jakiegoś arbitralnego systemu rozumienia Pisma. To, co on zrobił może być powtórzone przez każdego, kto dysponuje czasem i dobrym słownikiem hawajskiego oraz podstawową znajomością symboliki huny. Więcej informacji na temat kodów zawartych w języku znajduje się w dodatku. Inne ślady huny, albo przynajmniej wiedzy bardzo do niej podobnej, można znaleźć w pismach egipskich, chińskich i hinduskich. Ale badania w tych obszarach są jeszcze w powijakach. Całkiem niedawno odnaleziono ślady tajemnego języka huny w greckich nazwach miejscowości. Otwiera to wiele ekscytujących możliwości do prowadzenia badań w przyszłości. Równie ważne jak ślady języka huny, które są odnajdywane na całym świecie, są ślady jej konceptów i idei. Te dowody są tak szerokie, że w pierwszym momencie trudno się oprzeć powiedzeniu, że wszystko jest huną. Ale dwa podstawowe dowody przemawiaj ą przeciwko takiemu twierdzeniu. Pierwszy to fakt, że system huny był przez długi czas całkowicie odizolowany od reszty świata. Drugi dowód to fakt, że wszystkie systemy w porównaniu z huną są fragmentaryczne. Zawierają tylko pewne fragmenty całości wiedzy i to najczęściej przeinaczone i niekompletne. Każdy zajmujący się huną jest zaskakiwany przez to, jak zasady z niej czerpane łączą w całość wszystkie poznane dotąd idee i nadają im sens i nieznaną dotąd konsystencję. Otwarty system Huną nie żąda wyłączności. Nie namawia do porzucenia swych przekonań, wierzeń, czy sposobu życia, po to, aby móc się nią posługiwać. Osoba używająca huny może być jednocześnie buddystą, katolikiem, protestantem, naukowcem, psychologiem, bądź kimkolwiek innym. Jedynym wymaganiem jest, aby dana osoba uznała system za swój własny i używała go. Można oczywiście używać tylko czystej i prostej huny. Huna ma jeszcze jedną wielką zaletę. Uznaje bowiem, że do jednego celu prowadzi wiele ścieżek, niezależnie od tego, czy jest on sprawą duchową, umysłową czy fizyczną. Pomijając działające hipotezy i pewne założenia moralne, huna jest skoncentrowana tylko na efektywności. Techniki osiągania celu, pochodzące z innych systemów są całkowicie dozwolone, pod jednym warunkiem: że działają. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|